środa, 1 sierpnia 2012

Koniec marzeń o medalu...

Witam.Napiszę tyle: szkoda, szkoda, szkoda. Ale nie łamiemy się, co nie? To jeszcze nie koniec świata. A może wszystko jest na porządku dziennym?
Poprostu nie da się być ciągle na fali. Nawet największym i najwybitniejszym mistrzom zdarza się przegrać. Agnieszka porażkę przyjęła w pięknym stylu. Nie 'zwalała' na nic. Komplementowała przeciwniczkę, krytykowała własną grę. O klątwie chorążego czy presji nie było mowy. Taka ta nasza Isia jest. Mówi jak jest i nie boi się stanąć w ogniu krytyki po zawalonym meczu. Waleczna postawa - ot co. Drugą naszą bohaterką jest Ula. Nie ekscytuje się zbytnio wygranymi pierwszymi rundami bo nie wiadomo co przyniesie przyszłość. Wszystko ma na bieżąco więc wszystko przyjmuje ze spokojem. W usposobieniu jest podobna do Agnieszki. Porażki nie zwala na 'nadmuchany balonik' przez dziennikarzy czy inne cholerstwa. I to są właśnie wzorcowe zachowania. Za to powinni medale wieszać na szyi. Gratuluję naszym dziewczynom występu na Igrzyskach. Pewnie stwierdzicie ,że nie ma czego gratulować - ale jest! Przegrały mecze ale w jakim stylu! Skóry darmo nie sprzedały. O każdy punkt walczyły i nie było taryf ulgowych. O to mniej więcej w tym chodzi, tak powinno być. Nie można robić z naszych zawodniczek skończonych looserów. Pisać po gazetach i w internecie ,że 'Agnieszka swoją postawą i miną powiedziała nam ,że wyszła na kort by przegrać bo za wygranie Igrzysk dostaje się za małe pieniądze'. No ludzie! Troche szacunku i myślenia. Nie ocenia się ludzi jeżeli się ich nie zna. Dobrze ,że dziewczyny hardo odpowiedziały tym wszystkim pismakom co o tym myślą i już nie zaprzątają sobie tym głowy bo poprostu jest już po Igrzyskach. Było fajnie ale niestety się skończyło. Miłym uczuciem była możliwość obejżenia polskich tenisistów na zielonej trawce. Za to dziękujemy - za reprezentowanie kraju, za poświęcenie, waleczność. Byliście świetni i za to my - fani powiniśmy szczerze z całego serca podziękować. Za piękne chwile i wzruszające momenty. Brawo!

Moim skromnym zdaniem mecze deblowe jak i ten jedyny mikst były na świetnym poziomie. Losowanie było pechowe - to fakt, ale nasi zawodnicy nic nie zakładali z góry i to się opłaciło. Nie można wieszać komuś medali na szyi jeżeli jeszcze nie przebrnął pierwszej rundy. Uważam ,że było co oglądać(jak zawsze) bo pomimo trudnej drabinki debliści pokazali na co ich stać. Myślę ,że będzie jeszcze wiele takich momentów. Szkoda porażek ale to nie koniec możliwości polskich tenisistów. Za chwilę US Open, Tokio, Masters. Oczywiście już bez medali ale nie krążek jest tu najważniejszy ale możliwość pokazania się od najlepszej strony. Ja ze swojej strony życzę powodzenia.
_______________
Fajne jest to ,że mimo pożegnania się z Igrzyskami nasze dziewczyny cały czas są w humorze. Nie załamują się ale już przygotowują do kolejnych startów. Aga i Isia lecą do Kanady aby tam rozegrać turnieje w Montrealu i Toronto. Jeżeli Isia nie zdąży przebukować biletów na czwartek to postara się zdobyć bilet na mecz naszych siatkarzy. Od zawsze marzyła aby zobaczyć ich na żywo. Marzenia się spełniają więc może jutro Aggie będzie miała taką możliwość? :)

Tutaj mam jeszcze kilka urywków po meczu deblowym sióstr i po dzisiejszym mikście:
Po meczu z Matkowskim przeciwko Stosur i Hewittowi:
- Szybko przyszło, szybko poszło. Liczyliśmy na więcej, ale się nie udało. Repasaży niestety nie ma, ale może jeszcze dopytamy? - żartowała Radwańska po porażce pieczętującej fatalny występ całej tenisowej ekipy w Londynie.

Trójka singlistów, trzy pary deblowe i mikst wygrały tylko dwa mecze. - Słabo, co tu dużo mówić, ale co mamy zrobić? Taki jest sport. Na igrzyskach świat się nie kończy. Teraz lecimy do Kanady na turnieje do Montrealu i Toronto. Igrzyska w tenisie to specyficzny turniej, wcale nie nie najważniejszy, Wielkie Szlemy są jednak wyżej - stwierdziła Radwańska. - Karuzela tenisowa trwa - powiedział Matkowski.
Po meczu z Cibulkovą i Hantuchovą o orzełku i o rywalkach:
- To było nieporozumienie. Początkowo napis "Poland" na plecach miał być wystarczający, ale pojawił się sygnał, że orzełek ma jednak być, to się znalazł. Cała drużyna w tym pomogła. Jedni biegali po nitkę, drudzy po igłę. Wspólnymi siłami pracowaliśmy nad sukienką, aby wyglądała tak jak należy - wyjaśniła z uśmiechem Agnieszka.
- Słowaczki to bardzo dobre tenisistki. W życiu bym nie powiedziała, że stracimy z nimi na igrzyskach tylko trzy gemy. To był jednak nasz dzień, obie zagrałyśmy dziś bardzo dobrze, wszystko funkcjonowało jak należy - stwierdziła z lekkim uśmiechem Agnieszka, która dzień wcześniej odpadła z singla i na konferencję prasową przyszła bardzo smutna.

- Mecz z Sereną nie był zbyt długi, więc szybko się zregenerowałam - powiedziała młodsza z sióstr Radwańskich. - Cieszę się, że w deblu wygrałyśmy tak gładko. Po meczu wrócimy do domu, będzie jakiś masaż, kolacja, jutro kolejny mecz... - Nie mówisz o imprezie? - Agnieszka ze śmiechem zapytała siostrę. - A, no jeszcze impreza (śmiech) - potwierdziła Ula.

Tak więc dziękujemy za Igrzyska i czekamy na następne emocje! :)

2 komentarze:

  1. Przecież nie wolno się łamać. bardzo przykro, że odpadła, ale taki jest sport, nie zawsze się wygrywa, a przecież nikt nie wątpi w jej możliwości :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego się nie łamiemy. I tak kochamy Agnieszkę:).

      Usuń